Proza

„Miasto człowieka”, jako myśl etyczno-polityczna w ujęciu prof. Józefa Lazzatiego – rozdział II

Miasto Człowieka

Lazzati angażując się aktywnie w życie polityczne Włoch w latach 1946-1953 – jak już wspomniano – „czuł się politykiem mimo woli [1]”. Po zakończeniu pełnienia funkcji rektora w Uniwersytecie Katolickim Najświętszego Serca w Mediolanie w 1983, profesor podjął się usystematyzowania swoich refleksji w obszarze zaangażowania świeckich chrześcijan w życiu politycznym i społecznym [1]. Przemyślenia te przybrały obraz Miasta człowieka i są swego rodzaju narzędziem walki o niezwłoczną  refleksje nad celami oraz nowym spojrzeniem na politykę. Miasto człowieka stanowi także rozważanie nad tym, w jaki sposób chrześcijanin powinien zaangażować się w politykę [3].

Polityka – budowanie miasta człowieka na miarę człowieka

Na wstępie warto nadmienić, iż Lazzati w swojej refleksji politycznej unika wyrażenia uprawianie polityki [3], a zastępuje je zwrotem budowanie miasta człowieka na miarę człowieka [3]. Zmiana pojęciowa ma na celu głębsze ukazanie sensu oraz przywrócenie wartości znaczeniu słowu polityka, ponieważ dla wielu osób słowo polityka kojarzy się z czymś negatywnym. Natomiast zwrot budowanie miasta człowieka na miarę człowieka pomaga społeczeństwu dostrzec znaczenie zobowiązania, z którego człowiek jako byt [2] nie może rezygnować nie tracąc istoty swojego człowieczeństwa. Poza tym zwrot ten skupia się na głównym celu polityki czyli człowiekowi, który jest postawiony na swoim miejscu rozumianym jako miasto [3].

Sam termin miasto nawiązuje do greckiej koncepcji znaczenia słowa polityka (z gr. polis – miasto), w której człowiek rozumiany jest jako zwierzę obdarzone rozumem, zwierzę polityczne [3]. Jest on punktem wyjścia, który nie określa tylko ludzkiej zbiorowości (wioski, miasta, metropolie, narody czy zbiory narodów), ale bardziej skupienia się na ludzkich więziach i relacjach. Dzięki takiemu rozumieniu człowiek w myśli politycznej staje się podmiotem. Natomiast za sprawą relacji, która jest charakterystycznym elementem bycia i stawania się, człowiek wzrasta jako człowiek. Mowa tutaj o relacjach rodzinnych, które są obszarem źródłowym oraz relacjach z ludźmi, z którymi wchodzimy w interakcje, jak również ze światem podlegającym człowiekowi. To ten proces relacji, który swój początek oraz cel ma w człowieku jest istotą miasta człowieka na miarę człowieka [3].

Kolejnym terminem użytym w zwrocie budowanie miasta człowieka na miarę człowieka jest określenie budować. Słowo to wyraża działanie, które jest efektem pracy wielu różnych podmiotów. Przyjmując tutaj obraz realizacji konstrukcji, należy się skupić zarówno na projektantach jak i na wykonawcach poszczególnych elementów, których działanie jest tak samo ważne do osiągnięcia obranego celu. Warto tutaj nadmienić, iż działanie to jest efektem współpracy, która wymaga świadomości celowości podejmowanego działania [3].

Ostatnim elementem terminu budowanie miasta człowieka na miarę człowieka jest sformułowanie miasto na miarę człowieka. W celu zrozumienia tego sformułowania oraz mając na uwadze, iż to człowiek jest podmiotem budowanego miasta należy odpowiedzieć sobie na pytanie: Dla jakiego człowieka budowane jest miasto? Odpowiedz rozpatrywać należy na trzech płaszczyznach. Pierwszym obszarem jest płaszczyzna antropologiczna, która dotyczy świadomości człowieka i w finalnych rozważaniach przyjmuje charakter filozoficzny. Druga dotyczy konkretnych wydarzeń, w których istnieje człowiek. Przyjmuje ona charakter historyczny. Natomiast ostatni obszar – etnologiczny, koncentruje się na różnicach kulturowych, których nie można pominąć w idealnym mieście [3].

Czy zatem uprawianie polityki, które jest treścią niniejszych rozważań uwzględnia wszystkie wymienione dotychczas potrzeby? Żyjąc w pluralizmie kultur dostrzec można różne partie polityczne, które swoje działania opierają na różnych antropologiach. Często jednak te schematy ideologiczne ulegają rozmyciu. Dlatego dochodzi do złożoności i różnorodności politycznej, którą postrzegać należy przez pryzmat ideologiczny oraz etyczno-polityczny [3].

W niniejszych rozważaniach o mieście człowieka przyjmując metaforę budowania należy wyjaśnić rolę architekta czy inżyniera. Jego głównym zadaniem jest projektowanie miasta na danym terenie, który jest alegorią świadomości przeszłości, posiadanych umiejętności przez społeczeństwo oraz zdobytej dotychczas wiedzy. Podczas projektowania wspomniany architekt nie może zapomnieć o przesłankach filozoficzno-politycznych, historycznych oraz kulturowych. Ich brak ukazuje niedoskonałość polityki, a w konsekwencji zniechęcenie lub pogardę ze strony większej części społeczeństwa. Warto tutaj nadmienić, iż etap projektowania nie jest zamkniętym procesem i oprócz wyżej wymienionych płaszczyzn, osiągnięcie celów powinno być zgodne z pełną autentyczności roztropnością polityczną [3].

Po etapie projektowania miasta człowieka, następuje jego budowanie. Korzystając z metafory przytaczanego obrazu placu budowy warto zwrócić uwagę na uczestników tego przedsięwzięcia. Są nimi wszyscy obywatele, którzy wykonują najróżniejsze zadania – od tych mało dostrzegalnych po te, wymagające dużego zaangażowania. Alegoria placu budowy dostrzegalna jest w strukturach politycznych (parlament, rząd, partie) i administracyjnych (gminy, prowincje, regiony) państwa oraz działaniach politycznych. Jak na plac budowy przystało, większa część obywateli pozostaje poza nim. Mimo to ponoszą oni odpowiedzialność związaną z wyborem konkretnej firmy, której powierzona zostanie budowa. Korzystając z symboliki, wspomniane działanie, naznaczone odpowiedzialnością, to nic innego jak wybory, podczas których wybierane są struktury polityczne i administracyjne. Warto tutaj zaakcentować odpowiedzialność wymagającą świadomości celów, które mają być zrealizowane oraz środków potrzebnych do najlepszej ich realizacji [3].

Na kanwie powyższych rozważań oczywistym jest fakt, iż cele, posiadające swoją odrębność na różnych płaszczyznach, w których toczy się życie miasta, powinny ze sobą harmonizować. Dzięki temu osiągnięty zostanie cel ogólny, którym jest stworzenie miasta, gdzie każdy obywatel znajdzie najlepsze warunki dla rozwoju swojej osoby. Takie działanie to nic innego jak dobro wspólne. Dobro nie tylko jednego obywatela czy grupy społecznej, ale dobro, w którym każda jednostka lub społeczność odnajduje największe dobro kompatybilne z dobrem innych ludzi oraz grup. Aby rozwijać tę świadomość u obywateli ważną rolę odgrywają podmioty, których głównym zadaniem jest edukacja i formacja [3].

W nawiązaniu do odpowiedzialności warto wspomnieć, iż ostatecznie konkretne działania polityczne podejmują wybrane partie, których celem jest, lub przynajmniej powinno być, dobro wspólne. W odpowiedzialności za budowanie miasta człowieka uczestniczą również pozostali obywatele poprzez różne struktury czy grupy społeczne (rodzina, szkoła czy stowarzyszenia zawodowe). Oprócz tego ważnym jest, aby obywatele swoją odpowiedzialność przeżywali jako świadomość, iż ich własna aktywność osobista jest elementem konstrukcyjnym miasta człowieka na miarę człowieka. Ma to miejsce wtedy, gdy dzieje się to w oparciu o wartości moralne. Coraz częściej jednak zaobserwować można upadek moralny, który jest konsekwencją utraty świadomości relacji między osobistą odpowiedzialnością, opartą na wartościach moralnych, a miastem człowieka będącego alegorią życia obywatela. Dlatego jakakolwiek aktywność osobista istoty ludzkiej, zamknięta w indywidualizmie i egoizmie staje się destrukcyjna dla społeczeństwa, a w efekcie końcowym i da niej samej. Wynika to z relacji międzyludzkich, które ukierunkowane powinny być na poszukiwanie oraz realizację dobra wspólnego [3].

Postęp i nauka w mieście człowieka

Zakończywszy rozważania terminologiczne oraz antropologiczne warto skoncentrować się na relacji między miastem człowieka na miarę człowieka a postępem oraz nauką. Wynika to z faktu, iż człowiek w określonym czasie wzrasta i rozwija się w swoim człowieczeństwie. Dlatego także, aby zrealizować cele omawiane we wcześniejszych rozważaniach należy mieć świadomość, iż czas wpływa na ludzkie działania. Świadomość ta prowadzi do pojawienia się wielu problemów. Pierwszy wynika z relacji między antropologią a koncepcją polityki. Drugi dotyczy równości
i nierówności na płaszczyźnie zdolności do rozwoju. Natomiast trzeci wynika z faktu koncepcji miasta człowieka w relacji z postępem na płaszczyznach przeszłości, teraźniejszości i przyszłości [3].

  1. Jeżeli za wartości człowieka uznane będzie tylko to co posiada w znaczeniu ekonomicznym to postęp ukierunkowany będzie tylko na rozwoju ekonomicznym.
    W ramach tego postępu człowiek będzie się realizował jako posiadacz bogactwa, a jego wartość zależeć będzie od tego co posiada, a nie tego, kim jest. W ekonomicznej koncepcji człowieka pomija się rozwój takich wartości jak nauka czy kultura, gdyż wartością absolutną jest posiadanie. Warto jednak nadmienić, iż błędem byłoby pominiecie tej wartości. Wynika to z faktu, iż podstawową potrzebą istoty ludzkiej jest posiadanie elementów pozwalających zaspokoić podstawowe potrzeby życiowe (zdrowie, rodzina, dom, praca), a w konsekwencji zaspokajania ich w celu rozwoju poziomu życia społeczeństwa. Zatem wartość ekonomiczna jest ważnym elementem postępu w mieście człowieka. Jednak mając na uwadze koncepcje człowieka jako osoby i koncentrując się na wartościach moralnych i intelektualnych, należy starać się panować nad instynktem posiadania [3].
  2. Jak już wspomniano w refleksji o budowaniu miasta człowieka, ważnym jest, aby planując działania posiadać idee sprawiedliwego postępu. Polega ona na stworzeniu warunków pozwalających każdemu obywatelowi na jak największy rozwój zarówno cielesny jak i duchowy. Natomiast poważną szkodą dla postępu jest pominięcie możliwości rozwoju szczególnych zdolności obywatelom, którzy są nimi obdarzeni. Należy zatem wspomnieć o roli nauki, która ma duży wpływ na postęp miasta człowieka. Jej zadaniem będzie należyte przygotowanie obywateli w dziedzinach, do których mają predyspozycje. Z tym zadaniem połączone są dwie formy odpowiedzialności. Pierwsza to stworzenie struktury szkolnej, w której zarówno nauczyciele jak i uczniowie będą mieli zapewnione odpowiednie warunki do rozwoju, który pozwoli na zaangażowanie w życie miasta człowieka na miarę człowieka. Natomiast druga to zapewnienie możliwości rozwoju zdolnym obywatelom, których warunki ekonomiczne uniemożliwiają progres intelektualny. Odpowiednio przygotowani obywatele poprzez swoje zaangażowanie w miasto człowieka na miarę człowieka, zwracają tym samym społeczeństwu to, co od niego otrzymali [3].
  3. Człowiek jest bytem postępującym w czasie, jednak jego rozwój nie jest, ani nie może być, taki, by w znaczący sposób oddziaływał na holistyczną jego naturę. Dlatego pojawia się problem w relacji między architektami miasta człowieka a przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Można tutaj dostrzec trzy postawy. Pierwsza jest stanowiskiem konserwatystów, dla których przeszłość staje się teraźniejszością. Postawa ta koncentruje się na fakcie, iż wszystko to czego człowiek dotychczas doświadczył w aspekcie zaspokajania indywidualnych oraz społecznych potrzeb jest pełnią. Natomiast wszystko, co związane jest z jakakolwiek zmianą, może doprowadzić do regresu. Drugą postawę reprezentują rewolucjoniści, dla których najważniejsza jest przyszłość i postęp, a wszystko co związane jest z przeszłością jest źródłem wszelkich niepowodzeń oraz regresu. Panaceum powinna być trzecia postawa, w której zachowana jest równowaga między ciągłością a nowością. W postawie tej opartej na koncepcji człowieka jako osoby w krytyczny sposób obywatel wybiera cenne rzeczy z przeszłości i teraźniejszości oraz rozwojowe z przyszłości. Warto zatem pamiętać, iż wszyscy budujący miasto człowieka musząc mieć głos w tym działaniu, odrzucając pokusę, iż tylko ich koncepcja miasta jest jedyna słuszną. Tylko taka postawa zapewni rozwój relacji między ciągłością a nowością. Warto mieć na uwadze również dialog międzypokoleniowy oraz międzypłciowy Reasumując, ta postawa jest trudna z uwagi na budowanie miasta człowieka na miarę człowieka, które jest procesem nieustannie trwającym, i które ma być troską o dobro wspólne [3].

Drugim dosyć istotnym punktem rozważań jest relacja między miastem człowieka a nauką.  Nawiązując do faktu, iż celem miasta człowieka jest człowiek, który wzrasta w swoim człowieczeństwie dzięki rozwijaniu relacji ze społeczeństwem oraz realiami świata, to ważnym jest aby miasto pragnące postępu powinno popierać różne dyscypliny naukowe (humanistyczne, fizyczne, przyrodnicze, matematyczne). Dzięki wiedzy o człowieku oraz o wszechświecie można poznać możliwości, które wpływają na rozwój lub regres człowieczeństwa. Pamiętając o tym nadrzędnym celu budowniczowie oraz zarządcy miasta człowieka (politycy), powinni postrzegać różne dyscypliny naukowe również przez pryzmat celu. Dotyczy to głównie nauk ekonomicznych oraz prawa [3].

W pierwszym przypadku gdy politycy skoncentrują się tylko na celu ekonomicznym, koncepcja miasta przybierze obraz materialistyczny. W takiej sytuacji celem nadrzędnym stanie się zysk oraz chęć posiadania. Dlatego ważnym jest aby na płaszczyźnie sfery humanistycznej dojść do autentycznej pełni życia, która nie rezygnuje z wolności oraz zysku [3].

Natomiast w drugim przypadku, przy wstępnej ocenie dostrzec można, iż prawo opiera się na nadrzędnym celu. Jednak przy bardziej wnikliwej analizie można wyciągnąć wnioski, iż poprzez dobór koncepcji miasta człowieka dochodzi do zdominowania człowieka, zamiast być narzędziem jego rozwoju i wzrostu. Dlatego istotnym jest takie ukierunkowanie działań polityczno-społecznych, w których to człowiek jest dla prawa, a nie prawo dla człowieka [3].

Chrześcijanin w mieście człowieka

Człowiek jest istotą, którą postrzega się w jedności jego osoby na trzech płaszczyznach: wymiar cielesny, wymiar duchowy, w którym jest obdarzony wolą oraz inteligencją jak również wymiar boski rozumiany jako uczestnictwo w życiu nadprzyrodzonym w miłości. Czy zatem budowanie miasta człowieka na miarę człowieka jest zadaniem dla chrześcijan? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w biblijnej koncepcji człowieka. Na kartach Księgi Rodzaju Bóg powierza człowiekowi zadanie, aby zaludnił ziemię i uczynił ją sobie poddaną. Zadanie to wpisuje się koncepcję miasta człowieka. Jednak w biblijnej historii człowieka pojawia się grzech, który przekreśla uczynienie ze starotestamentowego ogrodu Eden miasta człowieka na miarę człowieka. Dopiero w biblijnym planie zbawienia Bóg posłał człowiekowi swojego Syna. I tak człowiek odrodzony w Jezusie jako nowotestamentalne nowe stworzenie powołany jest do tego, by w Synu Bożym przemieniał świat na nowo i był jego zarządcą. Na kanwie tych biblijnych wydarzeń można zatem twierdząco odpowiedzieć, iż budowanie miasta człowieka na miarę człowieka jest zadaniem chrześcijanina. Warto jednak nadmienić, iż ta twierdząca odpowiedź daje początek wielu problemom, które będą częścią kolejnych rozważań [3].

Podstawą do dalszych refleksji będą dokumenty Soboru Watykańskiego II, które określają relację Chrystus –Kościół –świat oraz rolę osób świeckich w Kościele.

W Konstytucji Dogmatycznej o Kościele w punkcie 1., sobór stwierdza, iż „Kościół jest w Chrystusie niejako sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego, przeto podejmując naukę poprzednich Soborów, pragnie on wyjaśnić dokładniej swoim wiernym i całemu światu naturę swoją i powszechne posłannictwo. Warunki naszej epoki nadają temu zadaniu Kościoła szczególnie pilny charakter, chodzi o to, aby wszyscy ludzie złączeni dziś ściślej więzami społecznymi, technicznymi, kulturalnymi, osiągnęli pełną jedność również w Chrystusie [7]”. Zatem zadanie odnowy świata, do którego wezwany jest chrześcijanin, dokonuje się w Chrystusie i przez Chrystusa jeśli dokonuje się we wspólnocie Kościoła i przez Kościół [3].

Kolejnym istotnym wątkiem nauczania Soboru Watykańskiego II jest rola świeckich w Kościele. Została ona zdefiniowana w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele w punkcie 31. „Pod nazwą świeckich rozumie się tutaj wszystkich wiernych chrześcijan nie będących członkami stanu kapłańskiego i stanu zakonnego prawnie ustanowionego w Kościele, mianowicie wiernych chrześcijan, którzy jako wcieleni przez chrzest w Chrystusa, ustanowieni jako Lud Boży i uczynieni na swój sposób uczestnikami kapłańskiego, prorockiego i królewskiego urzędu Chrystusowego, ze swej strony sprawują właściwe całemu ludowi chrześcijańskiemu posłannictwo w Kościele i w świecie. Właściwością specyficzną laików jest ich charakter świecki. […] Natomiast zadaniem ludzi świeckich, z tytułu właściwego im powołania, jest szukać Królestwa Bożego zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej. Żyją oni w świecie, to znaczy pośród wszystkich razem i poszczególnych spraw i obowiązków świata, i w zwyczajnych warunkach życia rodzinnego i społecznego, z których niejako utkana jest ich egzystencja. Tam ich Bóg powołuje, aby wykonując właściwe sobie zadania, kierowani duchem ewangelicznym przyczyniali się do uświęcenia świata na kształt zaczynu, od wewnątrz niejako, i w ten sposób przykładem zwłaszcza swego życia promieniując wiarą, nadzieją i miłością, ukazywali innym Chrystusa. Szczególnym więc ich zadaniem jest tak rozświetlać wszystkie sprawy doczesne, z którymi ściśle są związani, i tak nimi kierować, aby się ustawicznie dokonywały i rozwijały po myśli Chrystusa i aby służyły chwale Stworzyciela i Odkupiciela [7]”.

Ojcowie soboru w tym punkcie świeckość nazwali powołaniem, czyli dążeniem do świętości. Sformułowanie to jest o tyle ważne, iż ukazuje konkretne zadania oraz role jakie są przypisane laikatowi. Cytowany powyżej punkt staje się fundamentalny w kolejnej części rozważań.

Po przytoczeniu fragmentów Konstytucji Dogmatycznej o Kościele nasuwa się wniosek, iż należałoby zatem pisać o chrześcijańskim mieście człowieka na miarę chrześcijańską. Stwierdzenie to jest mylne. Po pierwsze, aby nie manifestować swojej tożsamości, a po drugie – wynika to z autonomii rzeczywistości ziemskich [3]. Znaczenie tego wyrażenia opisane jest w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym w punkcie 36. „Wielu współczesnych ludzi zdaje się żywić obawy, aby ze ściślejszego połączenia ludzkiej aktywności z religią nie wynikły trudności dla autonomii ludzi, społeczeństw czy nauk. Jeśli przez autonomię w sprawach ziemskich rozumiemy to, że rzeczy stworzone i społeczności ludzkie cieszą się własnymi prawami i wartościami, które człowiek ma stopniowo poznawać, przyjmować i porządkować, to tak rozumianej autonomii należy się domagać; nie tylko bowiem domagają się jej ludzie naszych czasów, ale odpowiada ona także woli Stwórcy. Wszystkie rzeczy bowiem z samego faktu, że są stworzone, mają własną trwałość, prawdziwość, dobroć i równocześnie własne prawa i porządek, które człowiek winien uszanować, uznawszy właściwe metody poszczególnych nauk czy sztuk. Dlatego też badanie metodyczne we wszystkich dyscyplinach naukowych, jeżeli tylko prowadzi się je w sposób prawdziwie naukowy i z poszanowaniem norm moralnych, naprawdę nigdy nie będzie się sprzeciwiać wierze, sprawy bowiem świeckie i sprawy wiary wywodzą swój początek od tego samego Boga. Owszem, kto pokornie i wytrwale usiłuje zbadać tajniki rzeczy, prowadzony jest niejako, choć nieświadomie, ręką Boga, który wszystko utrzymując sprawia, że rzeczy są tym, czym są. Dlatego niechaj wolno będzie wyrazić ubolewanie nad niektórymi postawami umysłowymi, jakich dawniej na skutek nie dość jasno rozumianej słusznej autonomii nauk nie brakowało także między samymi chrześcijanami, a które wywoławszy waśnie i spory doprowadziły umysły wielu do przeciwstawienia wiary i wiedzy. Lecz jeśli słowom autonomia rzeczy doczesnych nadaje się takie znaczenie, że rzeczy stworzone nie zależą od Boga, a człowiek może ich używać bez odnoszenia ich do Boga, to każdy uznający Boga wyczuwa, jak fałszywymi są tego rodzaju zapatrywania. Stworzenie bowiem bez Stworzyciela zanika. Zresztą wszyscy wierzący, jakąkolwiek wyznawaliby religię, zawsze w mowie stworzeń słyszeli głos i objawienie Stwórcy. Co więcej, samo stworzenie zapada w mroki przez zapomnienie o Bogu [8]”.

Na kanwie tych rozważań warto przytoczyć również punkt 76. cytowanej powyżej Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym. Ojcowie soboru w punkcie tym jasno określili relację między światem politycznym a Kościołem. „Jest sprawą doniosłą, żeby zwłaszcza w społeczeństwach pluralistycznych doceniano właściwy stosunek między wspólnotą polityczną a Kościołem i by jasno rozróżniano to, co czynią wierni, czy to poszczególni, czy też stowarzyszeni, we własnym imieniu jako obywatele kierujący się głosem sumienia chrześcijańskiego, od tego, co czynią wraz ze swymi pasterzami w imieniu Kościoła. Kościół, który z racji swego zadania i kompetencji w żaden sposób nie utożsamia się ze wspólnotą polityczną ani nie wiąże się z żadnym systemem politycznym, jest zarazem znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej. Wspólnota polityczna i Kościół są w swoich dziedzinach od siebie niezależne i autonomiczne. Obydwie jednak wspólnoty, choć z różnego tytułu, służą powołaniu jednostkowemu i społecznemu tych samych ludzi. Tym skuteczniej będą wykonywać tę służbę dla dobra wszystkich, im lepiej będą rozwijać między sobą zdrową współpracę uwzględniając także okoliczności miejsca i czasu. Człowiek bowiem nie jest zacieśniony do samego tylko porządku doczesnego, ale żyjąc w historii, zachowuje w całości swoje wieczne powołanie. Kościół zaś oparty w swoich podstawach na miłości Zbawiciela przyczynia się do tego, by w granicach narodu i między narodami szerzej krzewiła się sprawiedliwość i miłość. Kościół głosząc prawdę ewangeliczną i rozjaśniając światłem swej nauki i świadectwem okazywanym przez wiernych wszelkie dziedziny aktywności ludzkiej, szanuje również i popiera polityczną wolność i odpowiedzialność obywateli. […] Rzeczy bowiem doczesne i te, które w obecnym stanie człowieka przewyższają ten świat, łączą się ściśle ze sobą, a nawet sam Kościół posługuje się rzeczami doczesnymi w stopniu, w jakim wymaga ich właściwe mu posłannictwo. […] Kościół winien mieć jednak zawsze i wszędzie prawdziwą swobodę w głoszeniu wiary, w uczeniu swojej nauki społecznej, w spełnianiu nieskrępowanie wśród ludzi swego zadania, a także w wydawaniu oceny moralnej nawet w kwestiach dotyczących spraw politycznych, kiedy domagają się tego podstawowe prawa osoby lub zbawienie dusz, stosując wszystkie i wyłącznie te środki, które zgodne są z Ewangelią i dobrem powszechnym według różnorodności czasu i warunków. Trzymając się wiernie Ewangelii i pełniąc swą misję w świecie, Kościół, którego zadaniem jest popierać i podnosić wszystko, co prawdziwe, dobre i piękne w społeczności ludzkiej, umacnia między ludźmi pokój na chwałę Bożą [8]”.

Natomiast w punkcie 43. przytaczanej Konstytucji: „Sobór upomina chrześcijan, obywateli obydwu społeczności, aby przykładali się do wiernego wypełniania swych obowiązków ziemskich, kierując się w tym duchem Ewangelii [8]”.

Przytoczone fragmenty dokumentów Soboru Watykańskiego II stanowią podstawowy warunek, który spełnia świecki, aby mógł jako chrześcijanin być budowniczym miasta człowieka na miarę człowieka [3].

Jednak, aby wierni świeccy jako chrześcijanie, mogli być odpowiedzialnymi budowniczymi miasta człowieka na miarę człowieka, potrzebują formacji. Nie chodzi tutaj jedynie o podstawową formację, którą świeccy otrzymują w parafiach czy wspólnotach diecezjalnych, gdyż może ona nie zaspokoić potrzeby wzrostu i rozwoju [3]. Zatem ważnym jest stworzenie programu formacyjnego, który zakładałby w sobie rozwój na dwóch płaszczyznach. Pierwsza stanowiłaby formacje sumienia chrześcijańskiego, które konfrontuje się z odpowiedzialnością w zsekularyzowanym i zdechrystianizowanym społeczeństwie. Natomiast druga płaszczyzna podjęłaby wychowanie do polityki, jako fundament chrześcijańskiego wychowania [3]. Takim miejscem wzrostu stało się stowarzyszenie Miasto człowieka (Città dell’uomo), które w zamyśle miało być służbą przede wszystkim na rzecz dojrzewania obywatelsko-politycznego świeckich katolików, warunkiem stania się aktywnym protagonistą w budowaniu współżycia publicznego na miarę człowieka.

Na zakończenie rozważań o budowaniu miasta człowieka na miarę człowieka warto wspomnieć o ewangelizacji, która jest obowiązkiem i zadaniem każdego chrześcijanina. Żaden chrześcijanin, nawet gdy podejmuje działania związane z budowaniem miasta człowieka na miarę człowieka, nie powinien zaniedbywać obowiązku ewangelizacji, podejmowanej w formie dawania świadectwa życia, lub w duchu chrześcijańskiej roztropności – także słowem [3].

Damian Fr. Boral urodzony na początku lat 80-tych XX wieku. Z zamieszkania – katowiczanin, z łaski Bożej – chrześcijanin, z powołania – świecki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *